Hamlet - Kali

Hamlet

Kali

00:00

03:49

Similar recommendations

Lyric

Być czy nie być? Odwieczne pytanie...

Kali, Magiera, ey

Wolę być, czekam co się stanie, ey

Chudy chłopak stanął sam, gdy odpadła głowa smoka

Stoję u Krakowa bram, mówi o tym cała Polska

Niejedna marna postać chce mnie w łapy dostać

Jak nie wiesz, o co chodzi, to w powietrzu wisi forsa

Nie mam nic na kontach, bo żyłem z dnia na dzień

Zajebałem tonę złota, ale kiermany dziurawe

Mogę nawet spać przy mostach, nie zostawię ziomka

Zranione uczucia bolą, wtedy poszła kontra

Miałeś szczodre serce, zostały z niego resztki

Dałem po kawałku dla każdego koleżki

Proszę cię Seba, jak zechcesz i mi być dobry

To chociaż z liścia w sagan mi pierdolnij

Nigdy już nie będziemy tacy sami ziomek

Nigdy już nie staniemy obok, bo wybrałeś stronę

Nigdy już nie mógłbym udawać, że jest dobrze

Nawet za wszystkie tego świata jebane pieniądze

Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich

Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły

Być czy nie być? To odwieczne pytanie

Ja wolę być, czekam na to, co się stanie.

Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich

Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły

Być czy nie być? To odwieczne pytanie

Ja wolę być, czekam na to, co się stanie

Dosyć tego życia, jeden wielki przypał

Jedyne co mam z tego to hardkorowe przeżycia

Żaden ze mnie bandyta, ale dobry złodziej

Jednak się nie kalkuluje, bo za dużo ryzykuje

A potem nikt nie pamięta i podrywa twoją dupę

A potem krzywa afera, ktoś się pruje, zwie cię chujem

Mnie cechuje rozum, a nie siła mięśni

Szkoda ludzi, co ich pozbawiłem pensji (o)

Tak bardzo chcę się zmienić, jak znowu nowe buty

Człowiek pazerna bestia jak te w Dubaju kurwy

Chcę do pracy, ale mówią, że karany

Że jakiś dziwny, wychudzony i naćpany - jebać to!

Będę sam sobie panem i znowu popłynę pod prąd

Legalnym kanałem, wykorzystam uliczną mądrość

Mówię dość, życiu na przypale

Już mnie tępy gadzie nigdy nie zobaczysz w kryminale

Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich

Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły

Być czy nie być? To odwieczne pytanie

Ja wolę być, czekam na to, co się stanie

Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich

Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły

Być czy nie być? To odwieczne pytanie

Ja wolę być, czekam na to, co się stanie

Zawsze byłem wstydliwy, pewnie byś nie powiedział

Zawstydzały mnie dziewczyny, no bo co bym im powiedział?

"Cz-cz-cześć", no i kurwa cześć - chudy jąkała

Blokada jak pas cnoty, ale w okolicach mordy, nara

Leci znowu zima, szumi na morzu fala

Ziomki już się dziwnie patrzą, no nie, że jak na pedała?

Ej, coś z tym trzeba zrobić, ratować kompana

Była piękna i powabna, a na imię Swietłana

Stałem się mężczyzną, zacząłem polowanie

Każda mówi, dziwny wzrok masz, w ogóle gdzie masz gajer?

A ja mówię, że nie frajer, że sztywniutko, nowe dresy

Każda się zakochała, a ja to lubiłem spieprzyć

Tyle przeżyć, tyle serc, a tyle wrażeń

Fartem żadnych imion nie mam w formie tatuaży

Porządnie zamarzysz, poszukasz jej w gwiazdach

To może z nieba spadnie, moja ma na imię Sandra

Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich

Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły

Być czy nie być? To odwieczne pytanie

Ja wolę być, czekam na to, co się stanie

Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich

Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły

Być czy nie być? To odwieczne pytanie

Ja wolę być, czekam na to, co się stanie

Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich

Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły

Być czy nie być? To odwieczne pytanie

Ja wolę być, czekam na to, co się stanie

- It's already the end -