Od apelu do apelu - Chada

Od apelu do apelu

Chada

00:00

04:06

Similar recommendations

Lyric

Tu, gdzie kryminalny syf, witam cię przyjacielu

Tu życie wciąż płynie od apelu do apelu

Przeliteruj ZK, potem napisz do matki

Jesteś kot, to z pewnością trafisz do izolatki

Społeczeństwo by chciało, żebym został stracony

Jestem kurwa skazany, ale nie potępiony

Anioł Stróż się zagapił, ktoś napisał anonim

Teraz kreślę te kartki, bo nie mogę zadzwonić

Nigdy jak ten niewolnik, nie zamierzam stać w cieniu

W sumie wolny to pozostanę nawet w więzieniu

Mówi Chada, ten typek, który dźwiga to brzemię

Już od dziecka po brzegi wypełniony wkurwieniem

Nie jest bratku, jak w domu, choć powietrze to samo

Ale musisz tym trwać, bo cię kurwa skazano

Szósta rano ten dzwonek i pobudka na apel

Jest jak jest, gad otwiera klapę i krzyczy,, Spacer"

Ja wciąż oddycham, na życie mam apetyt

Powietrze tu nie pachnie mi zapachem kobiety

Poczuj ten klimat, to skurwiały kryminał

Tu czas przeważnie liczysz w latach nie w godzinach

Do góry głowa, będzie dobrze ziomek

Najgorzej mają ci z biletem w jedną stronę

Wyobraź sobie, że nie wszystko stracone

Nadejdzie jeszcze czas i usłyszysz ten dzwonek

Zegarek śpi, w miejscu stoją wskazówki

Jedyne zdjęcie z tych wakacji, zdjęcie do celówki

Każdy dzień jak poniedziałek, dawno rzucone kości

To czas by podsumować życie na wolności

Na burcie, po prawicy, mam nagą ligę mistrzyń

Sam powiedz, ile dał byś chociaż za jakiś striptiz

Widzę wokoło ten ból na ludzkich twarzach

A listy znaczą więcej, niż sobie wyobrażasz

Poznałem w życiu ból, wiem jak smakuje karcer

Zamiast patrzeć przez mur, lepiej patrzeć przez palce (przez palce)

Przelicz zyski i straty, zanim cień na to życie rzucą stalowe kraty

Ja wciąż oddycham, na życie mam apetyt

Powietrze tu nie pachnie mi zapachem kobiety

Poczuj ten klimat, to skurwiały kryminał

Tu czas przeważnie liczysz w latach nie w godzinach

Tutaj marzenia płoną i zostaje sam popiół

Na wieki wieków amen, szacunek do tych bloków

Teraz siedzisz w tej celi, no i błądzisz myślami

To dla wszystkich złodziei z grubymi wyrokami

Chwile nie są tu miłe, ale trzymaj się ziomuś

Wśród lamperii, tak bladych jak te kwiaty tytoniu

Gdybym wiedział, co będzie, to bym wtedy się cofnął

Dziś różaniec mi mówi żebym w końcu się ocknął

Własne echo znów słyszę, gorzka robi się ślina

Jak po prochach, co dają ten eteryczny klimat

Znowu liczyć zaczynam, nie zrozumiesz mnie bracie

Masz tu słowa kreślone przy tym drewnianym blacie

Już zamknięty z wyboru, który bluzga wersami

Ciągle z życiem skłócony i skuty kajdanami

Ja tu z wami człowieku wciąż z tą samą nadzieją

Tu marzenia, choć pachną z czasem szybko wietrzeją

Ja wciąż oddycham, na życie mam apetyt

Powietrze tu nie pachnie mi zapachem kobiety

Poczuj ten klimat, to skurwiały kryminał

Tu czas przeważnie liczysz w latach nie w godzinach

- It's already the end -