Tour of the Year - VNM

Tour of the Year

VNM

00:00

04:10

Similar recommendations

Lyric

Głód rozkurwu nie grozi mi kiedy na traku So smaku narobi mi

Głód rozkurwię jakbym szedł w Nairobi na Prodigy

Jebany skill tu widać lajtowo na dłoni, Ty

W sumie to jak na dłoni? Nie szkodzi, Ty

Graniem w drogę wchodzisz mi? To jakbyś grał Breivikowi na fobii, Ty

Kto tu użyć broni zabroni mi?

Naskrobią mi kroniki za to flow, które już głowę tu kroi mi

Jakbyś wjebał osiem molly do coli mi, polej mi

Za te pętle jebnięte, chce więcej to zjem więcej

Daj palca, a wezmę rękę, nie będzie tu jej więcej

Widać, jak spróbowałbyś ją podnieść w geście zwycięstwa

Victoria jest jedna, jej litera V, żegnaj

Trasa roku, zobaczysz w pracy paru chłopaków z bloku

Co pomimo braku pracy nie czują braku lokum

Trzy narodowe tam mieszczę ten fejm

Widzimy się u Ciebie w mieście, daj play, VNM!

Chuj w dupę policji i chuj z kierownicą

Jebany pokaz stylu, Wy, wszyscy go chcą

Idź przyszykuj sort, by wirował dym ze spliffów

I mikrofon przycisz im, bo

Ona się buja nie do rytmu, bo słyszy ich flow

Jestem tu po to, by sprzed nosa zgarniać splendor

Paru gościom, którzy potrafią tylko kłapać gębą

Że mają flow, styl, pff, ta na pewno

Głupio im, kiedy zjadam bit do którego nie wiedzą jak machać ręką

Człowieniu, hasło "puff puff pass"

Człowieniu, znasz to nadstaw pięść

Beczka, wiesz, taryfa nocna

Czasem portfel wręcz mi się zasysał do środka

Hajs to Perpetuum Mobile dlatego się gubią debile

Robiąc go, by zrobić więcej włożą pętlę na szyję

Dla mnie to żaden przywilej, nie po to koncerty gram, dziwko

Tylko jak widzę te szczęki na ziemi coś mi mówi, że pykło

Megaloman, chyba napiszę o tym elaborat

Niesie mnie ta fonia w górę, dźwięk na generatorach

Nic już nie zostaje po nas jakbym miał udzielać porad

Wychodzę bym dać im siłę uderzenia; De La Hoya, stop

W środku ciężko się poruszać

Nienawidzę tłumu, chyba, że mogę się w niego rzucać

Znasz mój temperament

Poznałeś go zanim nagrywałem nielegale

Teraz całym trzęsie krajem

W każdym mieście na nie hype jest, Wudoe

Ze mną mój człowiek Ike, nie przestawaj mu na ręce patrzeć

Ode mnie nie oczekuj pokory

Mogę pozwolić sobie, by stawiać bez stresu na swoim

I nie czuć kontroli, proste, liczę hajs z rapu

Całe życie w plecaku, znasz moje imię z plakatów, Ty

Kładę rap pełen wymiar etatu, jak chcesz to mnie zaatakuj

Pytasz jak przed koncertem mam talizmany na szczęście?

Nie z reebok'ami na pięcie, choć zawitamy w twym mieście

Mam Cię, mówi Pani na pierwszej

Ładnie, wódy da mi jak nie chcę

Więc prosi chociaż o zdjęcie, szczery uśmiech jak nigdy

Mobilizacja przed wejściem, Ty wyuzdana jak Lil' Kim

Myśli trzeźwe, się porobimy po wszystkim

Zaraz wbija nasz tercet, znów zapamiętam przebłyski

Ty, kiedyś kombinacja V, W.E.N.A, Smarki Smark?

Teraz święta trójca Kuban, Quebo no i Kuba Knap

Na plakatach moja twarz, to mój własny raj

Ziomek kręci już kamerą ten nasz lunapark

Chodzę po klubie, jak po planie klipu

A mnie miało już czekać tu rozliczanie pitów

Pchanie syfu, mój czas nie stanie; Biszu

Spadam w górę, gdzieś tam na salę VIPów

- It's already the end -