Nagapiłem się - Pezet

Nagapiłem się

Pezet

00:00

03:48

Similar recommendations

Lyric

Myślę, że mam to już za sobą i nagapiłem się dość

Choć widzę jak wokoło idzie towar z rąk do rąk

I robią brudny sos, fucha do czasu jest klawa

Gdy wpadasz w ręce psom, bo wspólnik na Ciebie nadał

Taki sztos, kobieta teraz rogi Ci doprawia

Cały hajs zabrał Ci sąd, pod celą czarna kawa

Tak się zdarza, nagapiłem się wystarczająco

Wokół szyi wiążesz krawat, ja cieszę się wolnością

To miasto wciąż takie samo, wczoraj byłaś młodą miss

I jesteś młodą mamą, dziś nic nie zdziwi mnie

Właściwie nie kumam takich jak Twój koleś

Który całe życie chce spędzić pod monopolem i

Wstydzę się za to kim byłem, gdy byliśmy jeszcze w szkole

Moje uczucia dziś są gdzieś na dole

I wolę nie wchodzić już w tą grę, bo nagapiłem się już dość

Jak wciągasz koks i staczasz jak Kate Moss

Mam pokój z widokiem, do którego nie przywykłem

A nie mogę zamknąć okien, jakby zawiesił się system

Krążę tam i z powrotem wzrokiem między blokiem, a boiskiem

Gdzie dzieli flotę osiedlowy establishment

Dziś znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic

Bo nie chcę patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić

Wiem ile jest wart mój spokojny sen

I nagapiłem się już dość na to, co widzisz za szkłem

Popatrz tu, spójrz, wszystko jest niby okey

W tym mieście, tak jak wszędzie walą wódę i kokę

Widziałem wiele, ten świat uczy, którą drogę wybrać

Nic się nie zmienia, znam swój cel, chcę ten wyścig wygrać

Jesteś sam, to nie przyjdzie kurwa pies z kulawą nogą

A jak skołowany, jeden po drugim chcą melanżować

Ledwo stoję na nogach, gdy zbyt dużo wypiję

A nieraz ktoś przedawkował w międzyczasie kokainę

Nie będę się w to pakował, już dość się nagapiłem

Na tych co walą towar i na haju są co chwilę

Diler kosi na nich sos i śmigają po odwykach

Jadą w żyłę czy w nos, czeka na nich już kostnica

Nie mów nawet mi ile można na tym zgarnąć

Jak chcesz zarobić kwit, proszę bardzo to jest za mną

I ciągnie się do dziś, a nie mamy siedmiu żyć

Więc fajnie, że jest zysk, ale nie chcę w pierdlu gnić

I gówno mnie obchodzi co i kto przywiózł na cargo

Nagapiłem się już dość na tych, co mieli mieć Gallardo

Prokurator zajął im nawet ich starą Mazdę

Zresztą chyba żona przez to zostawiła Cię niedawno

Popatrz tu, spójrz, wszystko jest niby okey

W tym mieście, tak jak wszędzie walą wódę i kokę

Widziałem wiele, ten świat uczy, którą drogę wybrać

Nic się nie zmienia, znam swój cel, chcę ten wyścig wygrać

Dupy rżnięte mechanicznie, absolwentki dyskotek

Nie znalazłem chuja w śmieciach, by wkładać w byle jaką procę

I choć ładnie się uśmiecha i mówi na ucho, "Kotek"

To znam takie jak one, za szluga oddały cnotę

Znam takie co lubią się rżnąć, wiedzą jak kusić

Mają wszystko czego dusza zapragnie, prócz duszy

Nagapiłem się dość na takie kurwa zimne suki

By za każdym razem omijać je szerokim łukiem

Stoję pośród świadków cudów i tragedii

Których ten rząd ma w dupie, tak jak każdy poprzedni

I chcemy czegoś dokonać zanim nasi krewni

Rozstawią pamiątki po nas po zakamarkach mebli

Choć nagapiłem się już dość, nie tracę wiary

Idę odebrać swój sos błogosławiąc kapitalizm

Mijam o mały włos zwątpienie, więc nie pierdol

Że mam opanować złość, bo nie jest mi wszystko jedno

Popatrz tu, spójrz, wszystko jest niby okey

W tym mieście, tak jak wszędzie walą wódę i kokę

Widziałem wiele, ten świat uczy, którą drogę wybrać

Nic się nie zmienia, znam swój cel, chcę ten wyścig wygrać

- It's already the end -