Blackout - Kartky

Blackout

Kartky

00:00

04:35

Similar recommendations

Lyric

La, la, la, la...

Mieliśmy tazosy i żółte Siemens'y, byliśmy młodzi i piękni

Jedliśmy nic, albo mało, z domu wyganiała nas piłka i błękit

Koszulki Kluiverta, Zidana i Figo, Bomfunk Mc's na okrągło

Lata przed pasją, co tętni, Ty Cola czy Pepsi? Ja chciałem mieć włosy jak Songo

Graliśmy w bale za blokiem, pamiętam jak rzucałem jabłkami w okna

Śmialiśmy się, jak ktoś był mniejszy, a parę lat później już nie było ziomka, to koszmar

W salonie gier na Wrocławskiej, jak było dwa złote to grało się stale

A głównie to grali tam starsze chłopaki, a my zajarani wpatrzeni w ekrany

Kupowało się piłkę nożną, a dupy trzynastkę i Bravo

I biły Ci brawo, jak umiałeś huśtawkę z jojo i wkręcałeś pierwszy farmazon

Ty daj mi się wpisać do jej złotych myśli, bo mam ich tyle, że nie śnisz

Z rana na basen, a wieczorem "Kiepscy", ściepa po 50 groszy na Laysy

Do szkoły w halówkach i najlepiej dresy, jak bułki w sklepiku, to klasyk

No dobra Slazengery z Niemiec od kuzyna taty, Giganty i kara na kompa

Karty Dragon Ball i grzywki do oczu i zgaszone światło, jak spadałem z drzewa

Wygrane klasowy na szkolnym i tłumy, druga C może się jebać

Ty wykup moje albumy, te wszystkie, które brakują do złota

Poskładaj z nich wieżę do nieba i podpal, markerem napisałem, "Witamy w Gotham"

Ty masz dla mnie hajsik? Wariacie, no póki co motam

Ale pucuję się pierwszy, jak zawsze, gdy wjedzie ten sort, co ma kopa

Byliśmy młodzi i piękni, a teraz co, tacy dorośli?

U wielu z nas nic się nie zmienia, zmieniają się trunki i ziomki

Mieliśmy być młodzi i piękni, a zdechniemy gdzieś w samotności

I trzymamy w rękach butelki i bletki i ciągle słyszymy, "Dorośnij"

Mieliśmy być młodzi i piękni, przed nami iluzja wolności

To my, zmarnowane talenty, w mieście fałszywej miłości

Mieliśmy być młodzi i piękni, a teraz co, tacy dorośli?

U wielu z nas nic się nie zmienia, zmieniają się trunki i ziomki

Dziś nie zasypiasz bez setki, jak możesz to wciskasz na maksa manetki

A my się bawimy i wcale nie śpimy, i znów wyrywamy kelnerki, studentki

I mamy to czego chcieliśmy, problemy, imprezki, koneksje i gramy

Wypady, najebki, kurewki i wódka na litry, baks na kilogramy

I czy będzie dobrze, ja nie wiem, bo nie chcę zapraszać na pogrzeb i beka

Te śmieszne pieniądze, ta kurwa, jej żądze i jebane zdanie kolegi frajera

A pamiętam, jak pierwsze bójki tu były powodem do dumy

Odwiedzę sąsiada, któremu mówiłem, że jak będę duży, to będę wydawał albumy

Choć teraz się martwię, że znów mi nie pójdzie i będę znów szukał roboty

A robiłem już kurwa wszędzie, od biura, budowy, hangary, po knajpy i squaty

Jedyne, co wiem na sto procent, że tamta dziewczyna to same kłopoty (kłopoty)

A ludzie jak boty, a ludzie jak boty

Byliśmy młodzi i piękni, a teraz co, tacy dorośli?

U wielu z nas nic się nie zmienia, zmieniają się trunki i ziomki

Mieliśmy być młodzi i piękni, a zdechniemy gdzieś w samotności

I trzymamy w rękach butelki i bletki, i ciągle słyszymy, "Dorośnij"

Mieliśmy być młodzi i piękni, przed nami iluzja wolności

To my, zmarnowane talenty, w mieście fałszywej miłości

Mieliśmy być młodzi i piękni, a teraz co, tacy dorośli?

U wielu z nas nic się nie zmienia, zmieniają się trunki i ziomki

Ty, podaj to dalej jak Ricky Rubio, a potem nalej i posyp, byle tak grubo

Ja przemierzam miasto złotówą, nieznane miasto, z nieznaną dupą Ty chyba znasz to,

Jestem pojebany, tak mówią, a powielany schemat, kiedy tylko mogę jem dupą

Na jednych imprezach wóda się sypie, na innych leje, tych wrednych to nie dotykam, wolę te szczere

Mam wiele więcej niż kawałków na koncie, a tych wałków, cofały jak w boksie

Ty, chcesz tu przywirować to poświeć, muszę zobaczyć Twoje źrenice spalone słońcem

Ich wykręcone od lewej viagry, moje zielone jak Hala Madrid nakładka karny

Lipiec w moim domu był palny, a na wakacje pojechałem z kolegami grać rapsy

Mam wyjebane synapsy, te lapsy nic mi wróżą, zaraz skoczymy po absynt

Spalimy tego za dużo jak tamtej nocy, o

Jak tamtej nocy, o, jak tamtej nocy, jak tamtej nocy, jak tamtej nocy

Nic się nie zmienia, zmieniają się trunki i ziomki

Nic się nie zmienia, nic się nie zmienia, nic się nie zmienia, nic się nie zmienia

Nic się nie zmienia, nic się nie zmienia, nic się nie zmienia, nic się nie zmienia

- It's already the end -